Urodziwa zwartnica, amarylisem zwana;-)
Długo zastanawiałam się nad wyborem tegorocznej rośliny lutego. Może dlatego, że trochę oddaliłam się od blogowania, wypadłam z rytmu, nie zaplanowałam roślin na kolejne miesiące… O tych kwitnących teraz w naturze pisałam już na blogu jakiś czas temu. No i stanęłam przed dylematem: co tu wybrać???
Z pomocą przyszła mi zupełnie niespodziewanie i absolutnie nieświadomie moja Siostra;-) A to dlatego, że chyba od roku niezwykle fascynuje się zwartnicami i prosi o kupowanie jej coraz to nowych cebul, coraz ciekawszych i bardziej niezwykłych odmian. Kupuję więc na giełdzie kwiatowej, co tylko nowego w zwartnicowym świecie się pojawi.
Moją miłością nie były w zasadzie nigdy, chociaż urody odmówić im trudno. Teraz, kiedy dzięki Siostrze częściej goszczą także w moim domu, przyjrzałam się im bliżej i…pokochałam.
Są piękne, choć chłodne w wyrazie i raczej dostojne niż “milusie”. Takie bardziej do podziwiania niż przytulania (jak choćby fiołki czy bez). Niemniej jednak bezsprzecznie zachwycają swoją urodą.
No więc tego roku w lutym o zwartnicach będzie;-)
Popatrzcie jakie są piękne.
Amarylis, Zwartnica czy Hipeastrum, czyli co z tym imieniem???
W kwiaciarniach, sklepach ogrodniczych a nawet na giełdach kwiatowych spotkacie tę urodziwą roślinę pod nazwą amarylis. Wdzięczna to nazwa, acz niepoprawna i nieprawdziwa.
Roślina o której piszę to zwartnica (a po łacinie: Hippeastrum).
Skąd to pomieszanie nazw? Otóż zwartnica, podobnie jak amarylis należy do rodziny amarylkowatych, więc nie da się ukryć, że spokrewnione ze sobą są.
Jednak różnic między nimi jest sporo. Poczynając od kwiatów: zwartnica ma je znacznie większe, a na jednym pędzie jest ich najczęściej 3-4 (rzadziej 5, choć i takie odmiany się zdarzają). Kwiaty amarylisa są mniejsze i na jednym pędzie jest ich dużo więcej (2-12).
Amarylisy najczęściej są różowe, podczas gdy gama barw u zwartnicy jest dość spora. Począwszy od białych, przez różne odcienie różowego, pomarańczowe, karminowe aż do purpurowo czerwonych. I dodatkowo cała masa dwubarwnych.
Ponadto: zwartnice nie pachną, podczas gdy amarylis ma kwiaty delikatnie pachnące;-)
Spójrzcie na różnice w wyglądzie kwiatów obu roślin.
To tylko absolutnie podstawowa różnica, a jest ich znacznie więcej.
O jednej jeszcze chcę wspomnieć: otóż zwartnica, w przeciwieństwie do amarylisa, ma pędy puste w środku. Cecha ta zwiększa możliwości jej wykorzystania we florystyce. Ale o tym za chwilę.
Wróćmy do nazwy. Myślę, że nazwa amarylis przyjęła się przede wszystkim dlatego, że jest po prostu ładniejsza niż twardo brzmąca “zwartnica”, czy trudne w wymowie hipeastrum. I sądzę, że tak już zostanie. Fajnie byłoby jednak mieć świadomość, że ta ładna skądinąd nazwa jest botanicznie zupełnie niepoprawna. I nie dać sobie wmówić, że to to samo, co niektórym sprzedawcom niestety się zdarza…
Hipeastrum we florystyce
Kulminacja kwitnienia zwartnicy to czas od grudnia do wczesnej wiosny. W tym też okresie często i chętnie bywa wykorzystywana przez florystów do różnego rodzaju aranżacji.
Z racji dużych rozmiarów i długich, bezlistnych łodyg, zawartncie pięknie się prezentują w kompozycjach wertkalnych o równoległym ułożeniu pędów.
Zdjęcia komozycji pochodzą z Pinteresta
Można z nich też robić bukiety paralelne. Najlepiej prezentują się solo, bez żadnych dodatków.
Dawno temu w NDiO Flora pisaliśmy o tej urodziwej roślinie i pokazywaliśmy przykładowe dekoracje i bukiety ślubne z hipeastrum w roli głównej w kilku różnych odsłonach. Ale że, jak mówi przysłowie, “szewc bez butów chodzi”, zdjęć z tej sesji nie posiadam żadnych;-( Nawet zdjęć własnej aranżacji.
Na zdjęciu powyżej widzicie okładkę numeru, w którym zwartnice królowały. Zapraszam do lektury;-)
Autorką bukietu okładkowego jest pani Kazimiera Wilczyńska.
Inny, nieco niekonwencjonalny, ale z pewnością atrakcyjny sposób wykorzystania hipeastrum w dekoracjach to aranżacje podwieszane. Puste łodygi zwartnicy umożliwiają wlanie do nich wody, dzięki czemu taka arnżacja będzie dosyć trwała.
O tym jak wykonać taką dekorację przeczytacie na Forum Kwiatowym
Oczywiście to nie wszystkie możliwości aranżacyjne jakie daje nam ta piękna roślina.
Jest ich mnogość i obfitość. Pokazałam Wam jedynie te najczęściej stosowane.
Myślę, że do zwartnicy jeszcze powrócę, bo okazuje się, że to temat rzeka;-)
Póki co, zachęcam Was do bliższego przyjrzenia się tej roślinie. Oczywiście, jeśli dotychczas tego nie zrobiliście. Jeszcze kwitnie, jeszcze można ją kupić na giełdach kwiatowych. Może warto zaproponować klientom zwartnicowe dekoracje. W domu? A może na ślub?
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam na kolejny wpis. Już niebawem.
Źródła zdjęć wykorzystanych we wpisie: Pinterest, Wikipedia, Pixabay, NDiO Flora