Niedziela na starociach i pierwsze Florentynowe próby szydełkowe;-)
Wczorajsze przedpołudnie postanowiliśmy spędzić na pchlim targu.
Jest takie magiczne miejsce we Wrocławiu w którym w każdą niedzielę kupić można cuda, cudeńka i wiele innych rzeczy za przysłowiowy grosik;-) Kiedyś były to Niskie Łąki, teraz od dłuższego już czasu starociowy targ odbywa się przy młynie Sułkowice.
Czego tam nie ma…
Popatrzcie zresztą sami:
Ciekawe, czy takie radioodbiorniki mogą jeszcze działać?
Piękne są, nieprawdaż?
A tuż obok fantastyczny aparat telefoniczny;-)
I urokliwe moździerze:
Mnóstwo porcelany, ceramiki i szkła maści wszelakiej;-)
Uwielbiam takie miejsca;-) Mogę godzinami włóczyć się między straganami i stoiskami.
I pomimo, że z wczorajszej wyprawy nie przyniosłam żadnych łupów, spacer uważam za nader udany.
A wieczór upłynął Florentynie na szydełkowaniu!!!!!
Sama w to nie wierzę, ale po obejrzeniu mnóstwa fantastycznych szydełkowych prac na Waszych blogach nabrałam i ja ochoty by sprawdzić się w nowej dla mnie dziedzinie;-)
No może nie całkiem nowej, bo jakieś oczka łańcuszka i słupki nauczyli mnie dziergać jeszcze w szkole.
Ale nic ponad to.
Czasem szydełkuję drucikowe kryzy do bukietów, ale prawdziwych włóczkowych prac nie mam dotąd na swoim koncie.
Zachwycona kwadratami \”granny square\”, postanowiłam spróbować i ja.
Takie coś wyszło póki co;-)
Bardzo spodobało mi się dzierganie tych kwadratów.
Docelowo ma być poduszka, a potem pled.
Może się uda…
Trzymajcie kciuki;-)
Trochę już tego nadłubałam (na zdjęciu tylko kilka) i nadal z przyjemnością dłubię siedząc przed telewizorem;-)
W porównaniu z cudeńkami na Waszych blogach, takie to trochę toporne i niedoskonałe…
Ale co tam: pierwsze koty za płoty.
Pozdrowienia serdeczne wszystkim ślę i udanego, twórczego tygodnia życzę.
FLORENTYNA