Stary blog

Czas na las, czyli leśne wspomnienia i o dekoracjach w leśnych klimatach słów kilka

 

Ciemny, pachnący, wielki las!
Ile tu kwiatów, ziół i traw!
Jak złotem ku mnie błyszczy mech!
Ile tu duchów lata w krąg!
Jak błyszczą skrzydła pośród drzew!
                                (Kazimierz Przerwa -Tetmajer)


Kocham las od zawsze, odkąd sięgam pamięcią. Nie było w moich szkolnych czasach wakacji, które choćby w niewielkim ułamku czasu, nie prowadziły mnie leśnymi ścieżkami. Miłości do lasu nauczył mnie Tata. To on zabierał mnie na leśne wyprawy, odsłaniał tajemnice drzew, kwiatów, ptaków. Uczył rozpoznawać grzyby.

Z Tatą robiłam swoje pierwsze zielniki i albumy z zasuszonymi liśćmi drzew. I już jako dziecko potrafiłam odróżnić liście grabu od liści wiązu;-)
Nic więc dziwnego, że na studiach ogrodniczych dendrologia była jednym z moich ulubionych przedmiotów…
 
MOJE LEŚNE WSPOMNIENIA
 
Las jest wielki, trochę straszny, ale pięknie pachnie;-) Moje małe nóżki zanurzają się w miękkim mchu. Trochę się boję… Ale ręka w dłoni Taty daje poczucie bezpieczeństwa. Te drzewa, które tak pachną i kłują trochę, to sosny… tak mówi Tata. A Tata wie najlepiej;-)
A to coś na gałązce sosnowej to szyszki, też pachną. Chyba mi się podobają. 
Nie wiem ile mam lat, ale pewnie niewiele, bo czuję się bardzo mała pośród tych dostojnych sosen.
A pod sosnami są grzyby!!! Tata mówi, że to podgrzybki i jeszcze, że zajączki. Rozglądam się ciekawie, gdzie te zajączki? Tata się śmieje. I już wiem, że zajączki to też grzyby;-)
Mnie bardzo podobają się takie czerwone w białe kropki, ale Tata nie pozwala zebrać ich do kosza. Dlaczego? Wyjaśnia, że tych nie jemy, bo trujące. Szkoda, takie ładne przecież;-)
Ale nie wolno ich niszczyć, tłumaczy Tata, bo one też są potrzebne, niektóre zwierzęta je jedzą. Te czerwone w kropki, które Tata nazywa muchomorami, jedzą na przykład ślimaki.
Tata kocha las i uczy mnie go szanować…
 
 
Nie wiem kiedy to było, ale z pewnością byłam wtedy szkrabem kilkuletnim. To pierwsze wspomnienie lasu jest mgliste i ulotne, ale intensywne. I co ciekawe, kiedy przywołuję je w pamięci, czuję żywiczny zapach sosen. Często wspomnienie to powraca do mnie podczas leśnych wędrówek.
Zapach przywołuje skojarzenia…
Późniejszych wypraw do lasu w towarzystwie Rodziców (bo Mama też uwielbiała zbieranie grzybów) było mnóstwo, pozacierały się nieco w pamięci, ponakładały na siebie, jednak to pierwsze moje leśne wspomnienie nadal jest bardzo  silne. To wtedy las mnie oczarował i wtedy zapewne go pokochałam… I tak mam do dziś.
A najcenniejsze jest to, że dzisiejsze leśne eskapady przywołują w pamięci Rodziców, którzy już po innych lasach wędrują…
 
 
MOJE LEŚNE FASCYNACJE
 
Zawsze lubiłam przynosić z lasu pachnące gałązki, szyszki, korę, patyki, żołędzie, a potem z tych skarbów układać bukiety, robić szyszkowe i żołędziowe ludziki i zwierzątka. Ach, co to była za frajda ogromna.
No i kochani moi, tak mi do dziś zostało;-) Zbieram patyki, szyszki, korę z powalonych drzew, lub sosnową sypiąca się pod nogi. Tylko mech \”pozyskuję\” z giełdy kwiatowej;-) No może jeszcze z zaprzyjaźnionych leśnych ogrodów.
 
 
I teraz z moich leśnych wakacji przywiozłam skarby rozmaite.
Trochę uzupełniłam je zakupami giełdowymi, no i tak narodziły się warsztaty \”czas na las\”;-)
 
 
WARSZTATY \”CZAS NA LAS\”
 
Nasze pierwsze po wakacjach spotkanie warsztatowo-czwartkowe pachniało lasem.
Kompozycje powstały na okazałych drewnianych \”plastrach\”.
 
 
Na tych drewnianych podstawkach układałyśmy stosik grubszych gałęzi, tak aby sprawiały wrażenie naturalnego układu;-)
Wszystko mocowałyśmy klejem z pistoletu.
 
 
 
 
Kolejny krok to przyklejenie skrawka gąbki do suchych roślin w tylnej części kompozycji i umieszczenie w niej fiolek z wodą, w których znajdą się wrzosy i paprocie.
 
 

                 Gąbkę i fiolki maskujemy mchem i doklejamy kilka drobnych szyszek.




                                        Potem już czas na wrzosy i paprocie.


                                                      A tak sobie pracujemy:

 



                            Na koniec doklejamy drobne szyszki , grzybki i nieco mchu







                               I gotowe! Popatrzcie na efekt końcowy:


I to już prawie koniec;-) Robimy jeszcze tylko dodatkowe mniejsze kompozycje ze świecami, podobną techniką i w identycznej konwencji stylistycznej.
                                 A na zakończenie tradycyjne \”rodzinne\” fotki;-)




I teraz to już naprawdę koniec. Za tydzień warsztaty pod hasłem \”dzień w kolorze śliwkowym\”.

Przesyłam Wam leśne pozdrowienia i słoneczne wrześniowe buziaki.
No i do następnego wpisu;-)

          Ps. Mam nadzieje, że nasze leśne warsztaty będą dla Was inspiracją?      Dajcie proszę znać w komentarzach, czy  Was zainteresowały.


                                          FLORENTYNA


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *