Stary blog

Wpis zupełnie nietypowy, czyli Florentynowe planowanie, sukcesy i porażki;-)

Kochani, ja wiem i Wy też zapewne doskonale wiecie, że planowanie jest modne i popularne niezwykle. I tylu ma entuzjastów, co przeciwników.
 
 
Są tacy, którzy nie wyobrażają sobie życia bez planowania i są też tacy, którzy planowania nie znoszą, twierdząc, że zabija spontaniczność, narzuca natomiast schematy i rutynę…
Hm, nie wiem jak Wy, ale ja planowanie lubię bardzo.
Wielu ludzi wokół mnie przyjmuje ten fakt z pewnym politowaniem, cytując dość znane powiedzenie: \”Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz Mu o swoich planach\”.
Cóż nie jest dla nikogo tajemnicą, że nie wszystkie plany udaje się nam zrealizować. Niektóre odkładamy na późniejszy termin, z innych po prostu rezygnujemy. Życie…
Ale czy to powód dla którego należy planowania zupełnie zaniechać?
Jak myślicie?
Ja myślę sobie, że można przerobić zacytowane wyżej powiedzenie na: Jeśli chcesz wkurzyć Pana Boga, powiedz Mu, że żyjesz bez planu;-))))
 
Bo życie bez planu to chaos i marnowanie czasu. Tak sobie myślę.
A Wy jak sądzicie?

 

 
Lubię planowanie, bo porządkuje mój czas i pozwala mi na jego efektywne wykorzystanie.
Wiem z doświadczenia, że jeśli mam zaplanowane działania na dzień, tydzień, czy miesiąc, jestem bardziej efektywna i czas nie ucieka mi przez palce.
Kiedyś nie planowałam swoich działań i na nic nie miałam czasu.
Od kiedy zaczęłam robić listy rzeczy do zrobienia i planować je w czasie, doba jakby nagle mi się wydłużyła;-)
Lubię planowanie, ale…

I tu przechodzę do moich ewidentnych porażek w planowaniu.
Kochani, mam to do siebie, że chciałabym zrobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Dużo, szybko, teraz, najlepiej na przedwczoraj;-) Co oczywiście jest mało realne, albo wręcz zupełnie nierealne. No i co z tego, że to wiem, i tak robię plany zbyt rozległe, zbyt wybujałe, żeby nie powiedzieć \”rozbuchane\”.


I co się z ty wiąże? Ano nietrudno sobie wyobrazić; niezadowolenie z siebie, frustracja, wyrzuty sumienia, oskarżanie się o lenistwo, etc, etc.
Czy też tak macie? Jak sobie z tym radzicie?

Ja pracuję nad okiełznaniem planów usilnie. Hm… i muszę powiedzieć, że nawet trochę mi się udaje;-) Zaczynam planować nieco bardziej realnie. I wiecie co? Wychodzi!!!
To kwestia dyscypliny.
Wcześniej, kiedy mojego planowania było zbyt dużo, często właśnie na planowaniu się kończyło…

A przecież planowanie to nie sztuka dla sztuki, plany trzeba jak najszybciej realizować, wprowadzać w życie, tylko wtedy mają sens.
Co innego, kiedy to życie, rzeczywistość, wymaga od nas wyraźnie, żebyśmy swoje plany przeorganizowali. Wtedy trzeba odpuścić. 

METODY PLANOWANIA

Sposobów i metod planowania jest całe mnóstwo.
Chciałoby się powiedzieć, że niemal ile ludzi, tyle sposobów planowania;-)
I tu kochani dochodzimy do mojej kolejnej planowaniowej porażki, z którą niestety nie udało mi się uporać.
Otóż kochani planuję owszem, ale byle jak i byle gdzie…
W notesie, kalendarzu, w przypadkowym zeszycie, na karteczkach.
Gdzie się da, jak się da i kiedy się da;-)


A dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że bardzo chciałabym to moje, okiełznane już nieco planowanie, w końcu uporządkować;-)

Zakładałam Bullet Journal już chyba trzykrotnie. I co? I pstro! Trzykrotne fiasko.
Ale się zawzięłam.

Spróbuję znowu, bo bardzo, bardzo, bardzo mi się bujowanie podoba. Chcę też;-)
Naoglądałam się cudowności w internetach i zakochałam się w tym sposobie ogarniania rzeczywistości.
Podobno jeśli się rzeczywiście czegoś chce, to się to po prostu robi i tyle.
Może za mało chciałam dotychczas???

Cóż, spróbuję raz jeszcze, i będę próbować do skutku, a jak w końcu mi się uda, pokażę Wam efekty.

Póki co podglądam mistrzynie bujowania i się napawam cudownościami;-).

Moim absolutnym autorytetem w tej dziedzinie jest Ania INSPIROW.ANKA.
Z podziwem oglądam jej kolejne zachwycające zeszyty.

Popatrzcie sami:

 

 


Wszystkie zdjęcia autorstwa Ani ANNA KURTASZ

Przyznacie sami, że takie planowanie to mistrzostwo świata;-)

Też tak chcę!!!
Aniu, dziękuję Ci za morze , ba oceany inspiracji. I serdecznie pozdrawiam.
Kochani, dlaczego ten zupełnie niezwykły i u mnie, nieflorystyczny wpis?
Ano dlatego, że mam nadzieję, że może jeśli przyznam się większej ilości osób do mojej kolejnej próby planowania w BuJo, to może i mnie w końcu się uda;-)
Trzymajcie kciuki.
Pozdrawiam Was serdecznie i do napisania;-)


 FLORENTYNA

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *