Stary blog

Wybieram kwiaty – część trzecia. Magia grudniowych wspomnień.

Zastanawiałam się ostatnio jaką wybrać w tym roku roślinę grudnia.
Tyyyle tego wokół, trudno się zdecydować…
Klasyczny syndrom osiołka, któremu w żłoby dano. I to kusi i to nęci.
I jakoś tak drogą przedziwnych meandrów myślowych, przeniosłam się niespodziewanie do grudniów
 i zim sprzed lat, zim mojego dzieciństwa.
Jak już Wam wspominałam (KLIK), kwiaty w moim domu były zawsze.
Były wielką miłością mojej Mamy.
I tę wielką miłość mi  przekazała, najnaturalniej na świecie.  Patrząc na Jej kwiatowe zachwyty po prostu nie wyobrażałam sobie inaczej.
I nie wyobrażam nadal;-)

Wracając jednak do grudniowych wspomnień – stwierdziłam, że zupełnie nie mogę sobie przypomnieć jakie kwiaty gościły w naszym domu w okresie świątecznym…
Że były, to wiem na pewno, ale jakie???
Jak to sprawdzić??? Macie jakiś pomysł? Bo mnie nic nie przychodzi do głowy.
Nie ma kogo zapytać…
Trzeba zmusić pamięć do większego wysiłku. Ale jak?
Nie potrafię przywołać  obrazu kwiatów na świątecznym stole.
Stroki ze świerkowych gałązek, świece… ale jakie kwiaty?
Jedyne, co mgliście plącze mi się po głowie to cyklamen. Wtedy nazywaliśmy go fiołkiem alpejskim.
Ale czy na pewno tam był?
Czy tylko próbuję go sobie na świątecznym stole wyobrazić?
Zacierają się granice między rzeczywistością, a wyobrażeniem…
Dlaczego nie zapytałam wcześniej?
Teraz już nikt mi na to nie odpowie, nikt nie rozwieje wątpliwości.
Trzeba zatem przyjąć to za pewnik. Cyklamen, to nasz grudniowy kwiat. Biały albo różowy, z całą pewnością nie czerwony.
Mama za nimi przepadała. Może dlatego założyłam, że musiały w zimowym czasie w naszym domu się pojawiać.
Wynoszono je na noc do chłodniejszego pokoju (a w domu ogrzewanym piecami taki zawsze się znalazł), by dłużej cieszyły oczy pięknymi kwiatami.
Im bardziej o tych uroczych kwiatach myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że gościły w okresie około świątecznym w domu mojego dzieciństwa:)
Grudniowa magia działa…


Na fali wspomnień postanowiłam także i w tym roku mianować cyklamen moją grudniową rośliną numer 1.

KWIATY JAK MOTYLE

Tak myślałam o fiołkach alpejskich dzieckiem będąc. I prawdę mówiąc myślę tak nadal. Wyglądają zupełnie jak wielkoskrzydłe barwne motyle, które na chwilę przysiadły na marmurkowych liściach.




SKĄD SIĘ WZIĘŁY?

Najbardziej znanym u nas gatunkiem jest cyklamen perski (Cyclamen x persicum).
Jest mieszańcem powstałym ze skrzyżowania wielu gatunków  rosnących głównie w obszarze śródziemnomorskim. No i  nic dziwnego, że za nimi przepadam. Rejony Morza Śródziemnego to miejsca szczególnie przeze mnie ukochane. Lubię śródziemnomorskie wybrzeża Hiszpanii i Grecji. Śmiem nawet zaryzykować twierdzenie, że w poprzednim wcieleniu musiałam mieszkać w tamtych rejonach. Może w Andaluzji???
Kocham wszystko co śródziemnomorskie, łącznie z dietą;-)
Nic więc dziwnego, że i kwiaty stamtąd się wywodzące są mi bliskie szczególnie.

Fiołki alpejskie można w stanie dzikim spotkać w górach Grecji, Cypru czy Krety. Rosną też w Azji Zachodniej i Północnej Afryce.
Lubią rosnąć w lasach sosnowych, pod dębami czy wśród gajów oliwnych.
Czasem rosną bardzo wysoko w górach (na przykład Cyclamen parviflorum potrafi wspiąć się aż na wysokość 2300 m).
Znany nam cyklamen perski to roślina do wnętrz, do uprawy w ogrodzie się nie nadaje.




A CO Z NAZWĄ???

Nie trzeba do tego fachowca,
Bo każdy z miejsca zdoła
Odróżnić alpejski fiołek
Od leśnego fiołka,
Albo od zwykłego fioła.
Ma w sobie coś giętkiego,
Wężową jakąś strukturę,
Choć z Alpami to on ma tyle wspólnego,
Co ja z Chińskim Murem.
                                (Ludwik Jerzy Kern \”Portrety kwiatów)

Z dzieciństwa pamiętam nazwę \”fiołek alpejski\”, tak mówiła o nim moja Mama.
I pod taką nazwą znany jest i dzisiaj, choć coraz częściej zastępuje się ją łacińską nazwą rodzajową, zwąc go po prostu cyklamenem.



Kto go tak nazwał do końca nie wiadomo.
\”Fiołek alpejski\” to kalka z języka niemieckiego \”Alpenveilchen\” , całkowicie zresztą nieuzasadniona, bo kwiat ten  fiołkiem nie jest, nie jest nawet dalekim krewnym prawdziwego fiołka alpejskiego (Viola alpina), który wygląda tak:


źródło zdjęcia WIKIPEDIA
 Nie pochodzi też z Alp, no może poza jednym gatunkiem (Cyclamen europeaum), który właśnie w Alpach ma swoje naturalne stanowiska.

Nazwa rodzajowa – cyklamen – pochodzi od  greckiego kyklaminos (od kyklos – koło), którą roślina otrzymała ze względu na kulisty kształt bulwy. Choć inne źródła podają, że ze względu na kształt liści czy nawet na spiralnie skręconych szypułek kwiatowych. Znowu jedna wielka niewiadoma…

A dlaczego \”perski\” – też trudno powiedzieć, jako że pierwsze bulwy zostały sprowadzone do Paryskiego Ogrody Botanicznego nie z Persji, jak sugerowałaby nazwa, ale z Palestyny.
Tak więc z nazwą zamieszanie niemałe;-)

Jak zwał tak zwał, ale trudno tak urodziwej rośliny nie kochać;-)




CYKLAMENY WE FLORYSTYCE

Pamiętam, że lata temu, kiedy byłam tuż przed swoim ślubem, zamarzyła mi się wiązanka ślubna z 
cyklamenów właśnie.
Sama się jeszcze  wówczas florystyką nie zajmowałam. A gdybym nawet się zajmowała, to i tak bukietu dla siebie bym raczej nie robiła, bo ponoć przynosi to pecha… Przesądna niby nie jestem, ale po co kusić los;-)))
Udałam się więc do jednej z zacniejszych w owych czasach, wrocławskich kwiaciarni i przedstawiłam panu (tak, tak: w kwiaciarni królował FACET!!!) moje cyklamenowe marzenie.
No i co? No i pstro! Pan odmówił kategorycznie zrobienia bukiecika z cyklamenów, twierdząc, że zwiędły by, zanim doszłabym do ołtarza:(
Kto mi odpowie na pytanie DLACZEGO???, skoro dzisiaj czytam w wielu źródłach, że kwiaty cyklamenów także po ścięciu są bardzo trwałe? Dlaczego zatem nie dostałam swojego wymarzonego ślubnego bukietu???
Tak sobie myślę, że po prostu współczesne odmiany cyklamenów mogą być znacznie trwalsze niż te sprzed lat. I w tym tkwił cały problem chyba…
Czy mam rację? Ktoś może mnie oświecić w tym względzie?

No ale powróćmy z przeszłości do czasów współczesnych.
Dzisiejsze panny młode bez jakichkolwiek przeszkód mogą zamawiać cyklamenowe bukieciki do ślubu.
Chociaż przyznać Wam muszę, że mnie się takie zamówienie dotąd nie trafiło.




 zdjęcie pochodzi STĄD


zdjęcie pochodzi   STĄD

Te urokliwe, delikatne kwiaty nadają się do tworzenia wdzięcznych kompozycji przede wszystkim w okresie Bożego Narodzenie, ale nie tylko.
Intensywne barwy cyklamenowych aranżacji rozweselą i rozświetlą nawet najbardziej szary zimowy dzień.
Popatrzcie, co udało mi się znaleźć w odmętach Internetu.


 zdjęcie pochodzi STĄD

Urokliwy zimowy bukiecik w którym fuksjowej barwy cyklameny połączono z gałązkami sosny i białymi owocami śnieguliczki i drobniutkimi szyszkami z pewnością pięknie zaprezentuje się na świątecznym stole.

 Albo taka dekoracja jak na poniższym zdjęciu: miniaturowe fiołki alpejskie w doniczkach w towarzystwie szlumbergery , również mini. Świąteczny charakter kompozycji podkreślają drobne gwiazdki przyklejone do czerwonych pędów derenia białego oraz rajskie jabłuszka, którymi wypełniono talerz.

zdjęcie pochodzi STĄD

A może cyklameny w adwentowej odsłonie?
Świerkowymi szyszkami oklejono słomiany pierścień, a wewnątrz umieszczono małe fiołki alpejskie w doniczkach w towarzystwie innych roślin doniczkowych.
Do tego długie czerwone świece i niebanalny stroik adwentowy gotowy.

zdjęcie pochodzi STĄD
Intensywnie czerwone kwiaty cyklamena pięknie kontrastują z zimową srebrzystością kalocefalusa Browna. Gałązki ostrokrzewu pokryte koralowymi owocami są pięknym świątecznym akcentem w tej aranżacji.
zdjęci pochodzi STĄD

A poniżej już bez żadnych wątpliwości dekoracja cyklamenowa na Boże Narodzenie.
Czerwień bombek, identyczna jak kolor kwiatów, pięknie odcina się od srebrzystego kalocefalusa i ciemnej zieleni liści fiołka.
zdjęcie pochodzi STĄD
A może dekoracja w mroźnej bieli?
zdjęcie pochodzi STĄD

I  arktycznym chłodzie srebra i błękitu?
zdjęcie pochodzi STĄD
A na zakończenie propozycja cyklamenowego wianka.
To coś dla mnie, bo jak wiecie za wiankami wszelakimi przepadam;-)
Wianek  po prawdzie wypleciony został z niebieskawych gałązek owocującego eukaliptusa, a cyklameny umieszczono w dowiązanych do niego fiolkach z wodą.
Mnie ta propozycja bardzo przypadła go gustu. A Wam?
zdjęcie pochodzi STĄD
Pamiętajmy, że jeśli chcemy pozyskać kwiaty do kompozycji czy bukietu z naszego doniczkowego fiołka alpejskiego, to należy lekko \”wykręcić\” łodyżki kwiatowe z bulwy.
Przed ułożeniem ich w kompozycji natomiast, przyciąć ich końce ukośnie ostrym nożem.
Intensywnie kwitnący cyklamen nawet \”nie zauważy\”, że odrobinę go przerzedziliśmy;-)
Jeśli natomiast kwiaty cyklamenów nie będą umieszczane w gąbce florystycznej, lecz bezpośrednio w wodzie, wówczas ich łodygę dobrze jest przyciąć prostopadle i rozciąć wzdłuż na długości 2-3 cm.
Zaleca się  też  czasami nakłucie łodygi szpilką do wysokości ok. 5 cm.

I na tym kochani kończę moje cyklamenowe rozważania i cyklamenowe wspomnienia.
Niezależnie od tego, czy fiołki alpejskie rzeczywiście były na stole świątecznym mojego dzieciństwa, czy też umieszcza je tam moja wyobraźnia, pozostają one do dziś jednymi z moich najulubieńszych kwitnących kwiatów doniczkowych.
Są piękne, to niekwestionowana sprawa, dodatkowo były jednymi z najulubieńszych kwiatów mojej Mamy.
Zawsze będą mi się z Nią kojarzyły… Czy trzeba więcej, by kochać je miłością wielką?

Moi mili, ponieważ to ostatni wpis w tym roku, przyjmijcie ode mnie życzenia wszystkiego co najlepsze na Nowy 2019 Rok.
Niech będzie KWIATAMI USŁANY;-)

Do napisanie w przyszłym roku.

FLORENTYNA





Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *