Stary blog

Florysta na wakacjach.





Mam do Was pytanie czy florysta może mieć wakacje???
-Jasne, że może, a nawet powinien, odpowie zapewne większość z Was. No bo dlaczego nie? Florysta też człowiek i odpoczynek jak najbardziej mu się należy;-)
W takim razie sformułuję pytanie inaczej: Czy florysta w ogóle, kiedykolwiek ma wakacje???
Czy wypoczywając na urlopie potrafi się odciąć od swojej pasji i zainteresowań? Jak myślicie?

  Floryści, których znam, to w stu procentach bardzo pozytywnie zakręceni pasjonaci. Bezgranicznie przywiązani do kwiatów, bukietów, aranżacji i całego świata przyrody;-) I naprawdę trudno mi wyobrazić sobie, by taki ktoś choć przez moment potrafił trzymać się z daleka od swojej namiętności… Zważywszy, że wokół cuuudów tyle. A z cudów tych kolejne cuda można wykonać😉. 
Weźmy na przykład morze i nadmorskie plaże. Czy rasowy florysta mógłby nie zwrócić uwagi na to, co w piasku plaży pod nogami spacerowiczów ukryte???
Te muszle cudnej urody, te patyki idealnie oszlifowane przez morskie fale, te kamienie kolorowe urodziwe nad podziw…



     Że nie wspomnę o takich rarytasach jak kawałki grubych sznurów, czy strzępy starych rybackich sieci;-) Toż to wymarzony materiał na surowy żeglarski wianek. 

               



źródło zdjęcia  PINTEREST


źródło zdjęcia PINTEREST

Czy Waszym zdaniem florysta przejdzie obok takich skarbów spokojnie i obojętnie?

                A wiejskie ogrody pełne kwiatów, kolorów, zapachów i przepysznej urody warzyw. Czy nie zatrzymają uwago florysty na dłużej? Wszak natura to morze inspiracji.
A jak słusznie twierdził Józef Mehoffer, nasz wspaniały symbolista, odtwarzający uroki natury z drobiazgową dokładnością:  \”sztuka zawsze przetwarza i przetwarzała naturę, doszukując się w niej stylu\”.
Wielu światowej sławy malarzy, ale także florystów, właśnie w naturze szukało i szuka nadal weny i olśnienia. Źródło zdaje się być niewyczerpane.

       

                                                            A lasy? A łąki?
Czy florysta na wakacjach przestaje być wrażliwy na wspaniałości natury? Z całą pewnością nie! Teraz kolejne nurtujące mnie pytanie: czy to piękno, kwiecistość i malowniczość wokół tylko podziwia, czy też nie umie powstrzymać się przed działaniem i tworzeniem, tworzeniem, tworzeniem..? Pomimo urlopu. A może właśnie dlatego, że urlop, nikt nie pogania, nie trzeba się spieszyć, marudni klienci zostali gdzieś daleko. Można tworzyć dla samego tworzenia, dla własnej przyjemności, z miłości do tego co się robi. Tak po prostu.
Jak myślicie, czy to tak działa? 

                                                A JAK JEST ZE MNĄ???


Kochani, jak zapewne większość z Was wie, florystyka i wszystko co z nią związane to moja pasja absolutna. Także  podczas wakacji \”swędzą mnie łapki\”; zbieram co tylko się da, by potem przetworzyć to w coś fajnego, w bukiet, wianek, kompozycję, co akurat mi w duszy gra;-) Moim absolutnym numerem jeden są wianki. Uwielbiam je robić i robię je wszędzie i ze wszystkiego. Podczas wakacji namiętnie dekoruję wiankami miejsca, w których akurat mieszkam (no, chyba, że w danym momencie mieszkam w namiocie;-))), wtedy wianki wędrują do przyjaciół i znajomych).

                                                             


Pamiętam jak lata temu, w Helu, na czubku polski, siedziałam na plaży i dziergałam wielobarwne bukiety z tego, co w lesie i na łące urosło i co morze wyrzuciło. Fajne były. Zdjęć niestety brak, szkoda. Teraz staram się w miarę możliwości wszystko skrupulatnie dokumentować.
Moje helskie bukiety trafiały do gospodyni u której mieszkałam i do jej znajomych. Efekt?
Oprócz wdzięczności obdarowanych, dekoracja jednej z helskich tawern i zamówienie na bukiet ślubny;-))) Dacie wiarę???

Moim największym szaleństwem była chęć wyskakiwania z pociągu ( no dobrze, na stacji, nie w biegu;-), bo cudnej urody kalina koralowa przy torach rosła;-)
Florystycznym pasmem udręki natomiast były dla mnie moje niegdysiejsze andaluzyjskie wakacje.


Pomijając cuda andaluzyjskiej przyrody, widoki, zabytki, rośliny, które zachwycały niepomiernie,cierpiałam bardzo, nie mogąc tego przetworzyć w wianki moje ukochane (brak sprzętu, lot wyłącznie z bagażem podręcznym). Zbierałam więc pasjami zjawiskowe muszle, skorupki jeżowców, obmytą przez morze korę dębu korkowego(zachwyt absolutny), 


szyszeczki przeróżne (które nota bene u siebie we Wrocławiu na giełdzie kwiatowej za całkiem spore pieniądze kupuję) , korę i gałązki eukaliptusów, trawy rozmaite

 i… mój absolutny number one: Pieprzowiec peruwiański

I rozpacz czarna mnie ogarniała na myśl, że tych wszystkich skarbów nie mogę ze sobą zabrać. Układałam co się dało w bukiety (ach te bugenwille o zachwycających barwach) i znosiłam je do domu naszego tymczasowego,pomimo wyraźnego zakazu właścicielki. Na szczęście nie było jej z nami;-) Przed wyjazdem niestety, z ogromnym żalem, musiałam to wszystko powyrzucać.
Od tamtej pory wiem z całą pewnością, że jeśli istnieje oddzielny raj dla florystów, to jest nim z całą pewnością Andaluzja. Muszę tam wrócić:)

  Analizując powyższe rozważania, stwierdzam, co następuje: OD PASJI NIE MA WAKACJI!!!
Różnica między urlopem a pracą w przypadku florysty, polega jedynie na tym, że podczas urlopu bukietuje, wiankuje, dzierga, kleci, skleja, nawleka, wije itp, itd, wyłącznie DLA WŁASNEJ PRZYJEMNOŚCI. Terminy nie gonią, nic nie zakłóca błogiego spokoju Pozostaje czysta przyjemność tworzenia. 
Uwierzcie mi, siedzenie na plaży i kombinowanie bukietów \”z niczego\” to frajda nieziemska.
Nic nie muszę, tylko zwyczajnie chcę;-)
Takie bukiety wstawione do słoika, emaliowanego wiaderka, czy starej konewki, mają ogromną ilość wdzięku i urody.



Ja, na co dzień mieszczuch, czuję się przy tych wakacyjnych dłubaninach jak ryba w wodzie. Lubię to i tyle;-)
Takie wakacje z realizacją pasji zawsze są udane. Nigdzie się nie spieszymy, cieszymy się życiem i po prostu mamy czas.

                                                    A JAK JEST U WAS??? 


Dajcie, proszę, znać w komentarzach, czy swoje pasje (pracę, którą kochacie) zabieracie ze sobą na urlop, czy zostawiacie w domu?
Czy urlop jest po to, by nie robić nic, zapomnieć o pracy, nawet wówczas, gdy jest naszą pasją, czy też od pasji nie ma wakacji? Jak sądzicie? Ciekawa jestem Waszych opinii.

  Dzisiejszy wpis, to zapowiedź letniego cyklu, \”Florysta na wakacjach\”, czyli co można wydziergać ze skarbów lata.
Pozdrawiam Was serdecznie, życzę fantastycznych wakacji i …do następnego wpisu.

             FLORENTYNA
                                                                           


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *