Stary blog

Fiołkowe opowieści – część pierwsza.

\”Sentymentalny,
Gimnazjalny
Bukiecik fiołków
niepowtarzalny, 
nierealny
bukiecik fiołków
potargany, pognieciony,
przyniesiony w kieszeni-
– ja nic nie mówiłam,
tyś się zaczerwienił.\”
                                 (Agnieszka Osiecka)
 
 

Witajcie kochani.
Czekałam na wiosnę, czekałam na fiołki. Wiosna przyszła, fiołki zakwitły, a na blogu florentynowym cisza trwa…
Pochłonęło mnie całkowicie życie codzienne, bieganie po szpitalach (całe szczęście, że wszystko dobrze i moi bliscy do zdrowia powracają), jednym słowem pospolitość znowu zaskrzeczała i na fiołkowe spacery nie było czasu.
Ale przecież fiołkowy wpis być musi, nie mogę sobie odpuścić:)
Bo takiego czaru i uroku próżno by szukać w innych kwiatach.
Mnóstwo ludzi pyta mnie bardzo często o mój ulubiony kwiat. Odpowiadam różnie, w zależności od pory roku, od nastroju. Ostatnio zastanawiałam się jednak, jaka byłaby moja odpowiedź, gdybym musiała wybrać ten jeden jedyny ukochany nade wszystko kwiat.
I fiołek wygrał bezapelacyjnie!!!


Choć niepozorny, delikatny i filigranowy, urzeka absolutnie i uwodzi magią zapachu.
Uwielbiam zanurzać nos w fiołkowych bukiecikach i napawać się zapachem marzeń.
Bo moje marzenia od najdawniejszych dziecięcych czasów pachną fiolkami:)
Fiołki to kwiaty, które nieodmiennie z dzieciństwem mi się kojarzą i z nimi wiąże się wiele moich wczesnodziecięcych wspomnień.
Pamiętam, że w wieku lat 10-11 zaczytywałam się \”Anią z Zielonego Wzgórza\”. Lekturę podsunęła mi Mama. Zaczęłam czytać i… przepadłam z kretesem. Zakochałam się w Ani na zabój. Do tego stopnia, że nosiłam książkę ze sobą do szkoły, nie mogąc się z nią rozstać ani na chwilę:)
I tu mała dygresja: przygotowywałam się wówczas do konkursu recytatorskiego i zamarzyło mi się, że jako prozę wybiorę sobie fragment z mojej ukochanej \”Ani\”. I nic z tego nie wyszło. Jakiś bardzo ważny Pan Inspektor od spraw szkolnych był łaskaw nazwać moją najulubieńszą lekturę  \”rupieciarnią\”. Odebrałam to niemal jako obrazę osobistą:) A bardzo ważnego Pana Inspektora znienawidziłam dożywotnio;-)
No i niestety recytować musiałam to , co dla mnie wybrano. Właściwe i odpowiednio zaangażowane. Takie to były czasy…
Ale wróćmy do fiołkowego wątku. Ania, jak zapewne większość z Was wie, bardzo lubiła nadawać nazwy drzewom, kwiatom, miejscom. I tak właśnie niewielka zielona kotlina nieopodal lasu pana Bella nazwana została przez nią \”Doliną Fiołków\”. Małe, niepozorne zagłębienie w cieniu starych drzew, wiosną zmieniało się w krainę czarów, mieniącą się ametystową barwą miliona fiołków. Lubiłam sobie wyobrażać to miejsce. 
Bardzo chciałam mieć swoją \”Dolinę Fiołków\”. I wyobraźcie sobie, że udało mi się taki fiołkowy zakątek odnaleźć w mieście mojego dzieciństwa:) 
Tuż za wiaduktem kolejowym, naprzeciwko kamieniołomów była głęboka kotlina (wspaniale zjeżdżało się zimą na sankach z jej stromych stoków). A wiosną, w kwietniu i maju dolina opalizowała fiołkami. Było ich tam zatrzęsienie.


Brodząc wśród morza urokliwych, fioletowych kwiatów, trzeba było bardzo uważać, by ich nie podeptać.
Uwielbiałam wyprawy \”na fiołki\”. Przysiadałam w trawie i cierpliwie układałam z maleńkich, wonnych kwiatów okazałe bukieciki, którymi później obdarowywałam bliskich i przyjaciół.
Najpiękniej pachniały te zbierane w słoneczny dzień.
W moim rodzinnym miasteczku rosły niemal wszędzie, nie tylko w Dolinie Fiołków.
Było ich mnóstwo na każdym nawet najmniejszym spłachetku trawy.
Wczesnowiosenne wieczory mojego dzieciństwa miały zapach fiołków.

Być może moja fiołkowa miłość wiąże się z imieniem,które wybrał dla mnie Tata: wszak Jolanta to imię wywodzące się z języka greckiego i oznaczające ni mniej ni więcej, tylko \”kwiat fiołka\”:)
Starożytni uważali fiołki za święte. Były także symbolem miłości, zwłaszcza tej nieśmiałej, skrywanej…
Dzisiaj, wręczając komuś bukiecik fiołków mówimy mu bez słów: \”często o Tobie myślę, tęsknię za Tobą i smutno mi bez Ciebie\”:)
A w słowniku Władysława Kopalińskiego fiołek oznacza wierność, miłość, naturalny urok i piękno.

Cieszmy się fiołkami, póki jeszcze kwitną. Otaczajmy się ich zapachem. Nie są pod ochroną, więc możemy je zrywać do woli.
Ustawiajmy fiołkowe bukieciki na parapetach okiennych,, na stołach, szafkach i komodach.
Im więcej tym lepiej:)

Pozdrawiam fiołkowo, kończąc część pierwszą mojej fiołkowej opowieści.
Ciąg dalszy nastąpi:)

Do napisania.


FLORENTYNA






 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *