Stary blog

Dogonić szczęście…kilka Florentynowych refleksji

Witajcie mili Groszkowo-różani bywalcy.
Pragnę Wam co prędzej donieść, że wiosna zbliża się wielkimi krokami.
Pod moim blokiem rozbieliły się przebiśniegi i śnieżyce. Delikatne jeszcze, trochę powściągliwe, niezdecydowane , ale już są!!! Dziś było odrobinę deszczowo, więc nie mam zdjęć, ale jak tylko słońce się pojawi, zaraz te białe wiosenne cuda sfotografuję.
Inspiracją do dzisiejszego wpisu była dla mnie właśnie ta cudna, w powijakach jeszcze, ale przecież baaardzo już wyczuwalna wiosna.
To taki czas, kiedy chce się żyć każdym nerwem ciała, każdą najmniejszą komórką.
Chce się śpiewać i być szczęśliwym.
 
 
Pamiętacie może, jak w poście o postanowieniach noworocznych pisałam, że mam tylko jedno: będę szczęśliwa, po prostu…
I trzeba Wam wiedzieć, że postanowienie to niezmiennie, planowo i niestrudzenie realizuję.
A przy okazji przyszło mi do głowy pytanie: jak być szczęśliwym?
Czy to łatwe, czy też wręcz przeciwnie… Co o szczęściu decyduje?
Czy mamy wpływ na to, by czuć się szczęśliwymi?
Jak myślicie?
Mój noworoczny sposób na szczęście zamykał się w dwóch słowach: uśmiech i wdzięczność.
Sprawdziłam, działa! Uśmiech do nas wraca. Odkąd staram się o nim na co dzień pamiętać, przybyło miłych i uśmiechniętych ludzi obok mnie.
Prosta prawda: to co dajesz, wraca do Ciebie. Jeśli się uśmiechasz, ludzie wokół też się uśmiechają. Świat jest niczym innym jak odbiciem naszych emocji.
Jednym słowem: nasze szczęście zależy od nas samych.
A tak często o tym nie pamiętamy. Szukamy szczęścia gdzieś daleko, w jakiejś odległej, bliżej nieokreślonej przyszłości. Uzależniamy je od tak wielu okoliczności.
Będę szczęśliwy, kiedy… wygram na loterii, wybuduję dom z basenem, najlepiej gdzieś w ciepłych krajach, kupię samochód taki jakiego nie ma nikt, wybiorę się w podróż dookoła świata, etc.
 
 
Czy to naprawdę przepis na szczęście? A co, jeśli to nigdy nie nastąpi: nie zdobędziesz wielkich pieniędzy, nie kupisz wymarzonego samochodu, nie wybierzesz się w egzotyczną podróż?
Czy wtedy zawsze będziesz nieszczęśliwy?
Albo z innej strony: jaką masz gwarancję, że wszystko to, za czym gonisz da Ci szczęście?
Kochani, by być szczęśliwym nie potrzeba wiele, bo szczęście to nie stan posiadania, ale stan ducha. I nie oszukujmy się, żaden wyścig szczurów szczęścia nam nie zapewni.
Szczęście tak naprawdę jest w nas i od nas zależy czy będziemy szczęśliwi czy też nie.
To kwestia wyboru. I umiejętności. Umiejętności dostrzegania spraw pozornie drobnych i cieszenia się nimi. Poczucie szczęścia często dają drobiazgi: pachnące świece, kwiaty w wazonie, uśmiech dziecka, rozmowa z przyjacielem, celebrowanie chwil.
Szczęścia moi mili można się najzwyczajniej w świecie nauczyć. Tak! Oczywiście jeśli chcemy być szczęśliwi:) A kto by nie chciał, zapytacie. Ano ten, kto woli malkontencić, zamiast dostrzegać piękno i wyjątkowość świata, piękno i wyjątkowość chwil.
Szczęścia naprawdę można się nauczyć, a nauczycieli jest wielu: począwszy od Mistrza Gałczyńskiego, a skończywszy na przesympatycznej Rodzinie Muminków:)
Szczęścia nie trzeba gonić, należy je odkryć w sobie. 
 
 
A jak już je odkryjemy i nauczymy się go, należy je pielęgnować.
Przez uśmiech i wdzięczność właśnie. Niezależnie od tego, co akurat dzieje się w naszym życiu, dziękujmy: losowi, Bogu, ludziom wokół nas. Dziękujmy za wszystkie dobre i piękne rzeczy i sytuacje, których doświadczamy. A kiedy coś zaboli, cóż, może to lekcja, za którą także powinniśmy być wdzięczni. Wszak ponoć wszystko, co się w naszym życiu wydarza ma sens i dzieje się po coś, nawet jeśli w danej chwili trudno nam to zrozumieć…
I jeszcze jedno: uczmy się wychwytywać z codzienności drobinki szczęścia, nie przegapiajmy ich. A kiedy wieczorem zapiszemy je w dzienniku wdzięczności czy innym specjalnym zeszycie, zdziwimy się, że jest tego tak wiele.
Wiecie co skłoniło mnie do dzisiejszego pisania (oprócz budzącej się wiosny): otóż jakiś czas temu w jakimś horoskopie przeczytałam, że dzień 21 lutego będzie dla mnie w tym roku bardzo szczęśliwy. I wiecie co, po zsumowaniu dzisiejszych drobinek radości mogę z czystym sumieniem stwierdzić: tak, to był bardzo szczęśliwy dzień:)
Czego i Wam na każdy kolejny dzień życzę.
Wyobraźmy sobie, że stoimy u podnóża schodów wiodących do szczęścia.
Otóż nie wystarczy się w nie wpatrywać, trzeba zacząć się po nich wspinać (gdzieś to kiedyś przeczytałam i bardzo mi się spodobało).
 
 
 
Dobrej nocy moi mili.
I jeszcze kilka słów od Mistrza Gałczyńskiego na dobranoc:
 
 
Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,

że to znaczy szczęście –
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.
 
 
           FLORENTYNA
 
 
 
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *